Trzy.
Chiny nie
należał do osób, które pozwalają, by w jakikolwiek sposób ich lekceważono.
Właściwie to w ogóle tego nie tolerował, dlatego też terenami podległymi zawsze
rządził silną ręką i natychmiast tłumił wszelkie przejawy samodzielności. I
pomyśleć, że pięćdziesiąt lat wystarczyło, żeby ją tak ohydnie rozpasać…
– Tajwan, wracamy do domu! – warknął, ściskając w ręku traktat
kairski. Japonia względnie dobrze zaopiekował się nią. Wróci pod jego okupację
jako nowoczesne, rozwijające się państwo.
No i mimo wojny
wypiękniała. Dojrzała, niewiele spoważniała, dobrze będzie mieć ją znowu pod
swoją opieką. Może się jeszcze przydać. Jeśli dwie tak okrutne wojny wybuchły w
przeciągu trzydziestu lat, to co będzie za kolejnych trzydzieści? Chcąc
zachować status quo Chiny powinien zaanektować jak najwięcej przegranych
terenów, by znowu dominować w Azji Wschodniej.
Tajwan nie ruszyła się z miejsca, mimo ostrego szarpnięcia przez
nowego… a właściwie starego okupanta. Nie mogła uwierzyć w to, co właśnie oświadczono.
Zawsze sądziła, że Japonia, który tak troskliwie się nią zajmował, będzie
trochę bliżej niej. Że ona będzie trochę bliżej niego. I może w przyszłości
będą po prostu razem, ze sobą. Mogliby stworzyć unię… Taką samą, jaką stworzył
Austria z Węgrami. I być ze sobą kolejne pięć wieków. Ale Japonia oddał ją. Tak
po prostu. Nie licząc się zupełnie z jej wolą.
– Idziemy! – Chiny z pasją szarpnął młodą kobietę, zupełnie nie
przejmując się jej protestami. Tajwan płakała, wrzeszczała, biła, gryzła, kopała
i wyrywała się, a kiedy przez moment odzyskała wolność, oświadczyła ostatnią
rzecz, jaką zarówno on, jak i Japonia życzył sobie usłyszeć.
–
Jestem niezależna!
Teraz Tajwan doskonale rozumiała, dlaczego Chiny kazał jej się umyć i założyć buty. Słuchając traktatu z Shomonoseki, nieelegancko wyłamywała sobie palce w ogóle nie patrząc ani na Japonię, ani na Europejczyków, ani na dotychczasowego protektora. Zaskoczyli ją tak mocno, że nie zdążyła się uczesać, ani przebrać w odświętne rzeczy. Może widząc w jak żałosnym jest stanie oni wszyscy zostawią ją w spokoju?
To pomyślawszy, Tajwan dodatkowo ugięła nogi w kolanach, wystawiając pięty na zewnątrz, udając, że są krzywe. I zrobiła minę zabiedzonego dziecka.
Japonia musi być bardzo silny skoro już drugi raz pokonał potężnego Chiny i zostawił na jego ciele tak dużą bliznę i teraz jeszcze raz potrafił go mocno zranić. Niewdzięcznik! Przecież to Chiny go wychowywał. To Chiny go nauczył wszystkiego co wie. A on… Po prostu się wyrwał.
– To obiecana Tajwan. – Chiny bezceremonialnie pchnął dziewczynę w kierunku Japonii. Słyszała, jak widząc ją Europejczycy szeptali coś między sobą. Jak im się niepodobna taka jaka jest, to po prostu niech nie patrzą! Nie musi się nikomu podobać.
– Zostaw mnie! Zostaw mnie w spokoju, słyszysz?! Nie masz do mnie żadnego prawa! Od teraz będę niezależna! – Japonia był pewien, że ogłuchł od tych wrzasków i teraz to jedynie wytwór jego wyobraźni. Nie widział jednak, jak może wyglądać jego dom jeśli od dzisiaj będzie w nim mieszkać ta, jakby nie patrzeć, energiczna kobieta. Jednego był jednak pewien – nic nie będzie już takie samo, jak wcześniej.
Musiał mocno się naszarpać, żeby przeciągnąć Tajwan przez próg swojego domu, ale kiedy tylko zasunął za sobą drzwi i zdobył pewność, że nikt nie zacznie ingerować w sprawy jego domu, wymierzył dziewczynie siarczysty policzek. Momentalnie zapadła sroga cisza.
– Mało interesuje mnie twoje zdanie – zaczął młodzieniec, złowrogo obnażając swój miecz. – W moim domu panują moje zasady i nie zamierzam tolerować żadnych odstępstw od nich.
Tajwan zachwiała się, wciąż nie mogąc uwierzyć, że Japonia ośmielił się tak ją potraktować. W pewnym momencie miała ochotę nawet rzucić się na niego i spróbować wyzwolić się, ale… Zabrakło jej odwagi. To państwo, choć wyglądało niepozornie dość łatwo radziło sobie z potęgami. Takimi jak Chiny.
Chociaż bardzo jej się to nie podobało, Tajwan skapitulowała.
Dwa.
Tajwan to młoda, atrakcyjna kobieta. Nosi długie,
kasztanowobrązowe włosy, w które wpina kwiat i bardzo lubi podkreślać swoją
płeć. Japonia nigdy nie bronił jej tego, a ponadto sam dużo inwestował nie
tylko w infrastrukturę kolonialnej wyspy, ale i w jej wygląd. Opłacało się. W
każdym dniu, w którym mógł na nią patrzeć i być pewnym, że należy do niego, był
doskonale rozumiał, iż uzyskanie Formozy od Chin było najlepszym, czego
kiedykolwiek mógł od niego zażądać.
Japonia jeszcze przez kilka minut leżał na swoim posłaniu z
otwartymi oczyma, bacznie obserwując, jak dziewczyna pochylona nad niewielkim
garnuszkiem z gotującą się wodą wrzuca do niej pojedyncze listki odrywane z
gałązki, którą trzymała w swojej dłoni.
Młody mężczyzna skupił się, przypominając sobie jej dłoń. Była
to drobna rączka z długimi, szczupłymi palcami. Obleczona w perłowo białą
skórę, która nigdy nie bywała ciepła a jej dotyk można by przyrównać jedynie do
najbardziej ulotnych, ale i najprzyjemniejszych doznań. Szkoda, że wcześniej
nie pozwalał sobie na przebywanie bliżej niej.
Raz, dwa, trzy… Usiądź! Raz! Wyglądasz przy niej zbyt
bezbronnie, by pozwolić sobie na luksus takiego zwykłego obserwowania jej. Dwa!
Trwa wojna i jeszcze byłaby skłonna pomyśleć, że już niedługo wyrwie się spod
jego kurateli. Trzy! Co jeśli ona nadal pragnie wrócić do Chin?
Usiądź! Japonia nagle napiął mięśnie brzucha i podniósł się, ale
w tym samym momencie poczuł rwący ból. Czyżby został ranny? Młodzieniec wytężył
siły, oblewając się zimnym potem i oparł się jedną ręką o podłogę, a drugą…
Znalazł oparcie w Tajwanie. Jeszcze raz spiął mięśnie, by nie pozwolić jej
chociaż pomyśleć, że ostatnia walka z Ameryką go osłabiła. Tym razem usiadł
prosto, zaciskając dłonie na kolanach i spojrzał w jej twarz. Zwykle radosną i
tryskającą życiem, piękną. Teraz zmartwioną.
Ból wygrał nad Japonią, który znowu poczuł się jak balonik z
którego spuszczane jest powietrze. Niechybnie znowu by upadł, gdyby nie złapała
go jego własna kolonia. Położył głowę na jej ramieniu, nie będąc nawet w stanie
zasłonić ust, podczas kaszlu. Krew…
Skąd na jej nieskalanie białej szyi o wprost idealnej krzywiźnie te ciemne,
szkarłatne krople?
Nie ośmieliła się skrytykować jego postawy, dlatego bez słowa po
prostu położyła go na nowo na posłaniu. Rękawem otarła jego twarz i wtedy
Japonia dostrzegł, że to on musiał tak ją ubabrać. Trudno. Kiedy wygra wojnę i
Ameryka zapłaci mu naprawdę wielkie kontrybucje, kupi jej wiele nowych i
pięknych szat.
– Za chwilę dam ci napar, po którym poczu… – Nie potrzebował
żadnych ziół, żeby czuć się lepiej. Wystarczy jej obecność i pewność, że ona
należy do niego. Absolutnie nie zamierza przegrać z Ameryką.
„Tajwan, posłuchaj! Pamiętasz naszą rozmowę o węgorzach i
perłach?” – chciał zapytać, ale z jego ust wydobył się jedynie niezrozumiały
charkot. Bo jeśli przegra z Ameryką… Nie może pozwolić, żeby ten jankes, czy
Chiny, czy ktokolwiek inny odebrał jej cenne zasoby. Dlatego niech ona po
prostu ofiaruje mu je. Tak na przechowanie.
Cztery.
Tajwan była naprawdę piękną wyspą. Kobietą. Państwem. Dlatego
Japonia ilekroć opuszczał swój dom, nadkładał drogi, żeby móc popatrzeć na nią.
Chociaż z daleka. I choć Tajwan robiła naprawdę dużo, żeby być uznaną za
niezależne państwo, jej wysiłki zwykle spełzały na niczym. Ciągle była zbyt
słaba, zbyt krucha i delikatna, żeby być samodzielną. Ale nie zrażała się.
– Japonio, tutaj! TUUUTAAAAJ! – Nie ruszył się z miejsca, mimo
wrzasków Ameryki. Gdyby nie on i jego bądź, co bądź trafna uwaga, już dawno
uznałby niezależność Tajwanu. A tak…
Może jeszcze raz będzie mu dane trzymać nad nią kuratelę.
Od autorki: Oj, od dłuższego czasu korciło mnie, żeby to napisać [zainspirowane opowiadaniem "BrideWar"]. Mam nadzieję, że podoba się opowiadanie [parka wcale nie musi].
http://told-him-to-go.blogspot.com/ i http://vampires-of-los-angeles.blogspot.com/ u mnie pojawiły się nowe rozdziały. zapraszam i pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuńwybacz, ale o co tu chodzi? to są szablony, czy opowiadanie czy co? menu totalnie nie przypomina opowiadań.. eeh, mam jeden blog mniej. ciao.
OdpowiedzUsuńwybacz, po prostu po tym menu tak stwierdziłam . ;)
Usuń'kolejka', 'nabór' to charakterystyczne hasła dla szabloniarni . :) ale najmocniej przepraszam . ;>
P.S. proszę o pisanie na blogu hello-harridan w spamowniku gdyby coś . :]
P.S.2 'pozwolisz', że zainteresuję się Twoim blogiem i go przeczytam :) zapraszam również na mojego. :)
Na http://titanic-by-melodia.blogspot.com/ pojawił się nowy rozdział :D
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam :)